środa, 12 września 2012

czarci kodeks

   kwestia miesiąca, czy tam dwóch do minięcia roku od kiedy powstał blog. a od około pół roku nie pojawiła się żadna notka. myślę, że nie można nazwać tego inaczej jak zawieszenie. btw. wcale nie mam zamiaru tego zmieniać, mam na myśli odwieszać. piszę, ponieważ... w sumie nie wiem dlaczego, ale kontynuując: nie dziwne będzie stwierdzenie, że wiele się zmieniło. a zmieniło się diametralnie, można by rzec, wszystko. w każdym bądź razie, większość zmian wyszła na lepsze. oczywiście inny efekt nie wchodził w grę, gdyż cele takowych zmian obierane przez mnie miały za zadanie wprowadzenie czegoś pożytecznego. czegoś co w choćby mały sposób ukształtuje moją osobowość. ukształtuje osobę, którą chcę być. pomijając sam fakt, że nikt do końca nie wie jak kreować siebie, by uzyskać upragniony efekt, oczywiście.
   nie skłamię jeśli powiem, że osoba, o której w tym momencie bez cienia wątpliwości mogę powiedzieć, że jest mi przeznaczona, na zawsze zamieszkała w moim sercu. nie byłam w stanie przewidzieć, że to co nas łączy stanie się tak niesamowicie silne, a zarazem oszałamiająco piękne i prawdziwe. w tym temacie absolutnie wszystko jest naprawdę idealne. 
jedna dusza, dwa ciała
to byłoby na tyle, strzałka

wtorek, 10 kwietnia 2012

rykoszet niebios

 
 nie pisałam miesiąc. nie wiem jak to możliwe, ale tak wyszło. może to dlatego, że przez ten miesiąc miałam na głowie bardzo dużo spraw. zacznę od tego, że przed chwilą minęły święta. z rodziną nie integrowałam się zbytnio, ponieważ całkowicie odpowiada mi taki stan rzeczy jaki jest aktualnie. podczas pierwszych trzech dni miałam zgrupowanie kadry.
   na temat codziennego życia. z nauką coraz gorzej, zaczynam mieć wyjebane na to wszystko trochę za bardzo. cóż, życie. na pasek nie mam już żadnych szans, więc straciłam jakąkolwiek motywację. co to układów z mamą- jest coraz lepiej co bardzo mnie cieszy. moja mama okazuje się coraz bardziej spoko. z jedną osobą kontakt trochę mi się pogorszył, a byłyśmy ze sobą tak blisko od dziecka. tęsknie za naszą cudowną przyjaźnią, ale strasznie staram się ją odbudować. kontakt pogorszył mi się również z inną osobą. z innej beczki, 'stare przyjaźnie obracają się w pył'. czy wyjdzie to na złe czy na dobre to się jeszcze okaże. szkoda mi tych wszystkich chwil. to trochę boli. jednak wiem, że mam innych cudownych ludzi obok mnie. wiem, że mogę na nich polegać i oni mogą polegać na mnie. nawet ludzie, których ostatnio trochę zaniedbałam, dbają o mnie i są cudowni.
czasem jest tak, że nie można wyobrazić sobie życia bez pewnej osoby. znam ten stan doskonale.
bo coraz częściej nie ma 'ciebie' i 'mnie'. jesteśmy 'my' i to jest piękne.

ogarniam człowieczeństwo, strzałka! 1 2 3 4 5 *.*

niedziela, 11 marca 2012

puls arcydiabła

   z góry zapowiadam, że jeden fakt mocno mnie przybił. chyba każdy wie, jak to jest, jak widzi się ukochaną osobę, która cierpi. może cierpieć przez nas. przez to, że za bardzo zajmujemy się sobą i swoimi sprawami. w powalającym tempie codziennego życia zapominamy niestety o jej potrzebach i gubimy jej zaufanie, wiarę w to, że może na nas liczyć i bezgranicznie nam ufać. może też cierpieć nie zupełnie przez nas, ale przez naszą wspólną zachłanność. i naszą i również tej osoby. nie będę dokładniej mówić co mam przez to na myśli, bo to zbyt bardzo ogranicza się do kontaktów między mną, a kimś. jednak najgorszą formą takiego cierpienia, jest cierpienie tej osoby przez coś na co nie mamy wpływu. i właśnie ta forma cierpienia jednej z osób przybiła mnie najmocniej. nienawidzę patrzeć z boku na czyjś bólu, kiedy nie mogę nic na to zaradzić i mam świadomość tego, że większość osób też tak działa. cóż, jedyne co mogę robić to być i gdzieś pomiędzy wierszami wesprzeć lub pocieszyć. nic więcej. jedna z najgorszych rzeczy na świecie: pierdolona bezsilność. sama nie wiem co powiedzieć więcej, więc powiem tylko, że nie potrafię być spokojna ani przez chwilę. obawiam się kilku rzeczy i to cały czas trzyma mnie w złej i spiętej atmosferze.
 
w szkole znowu masakra. JAK JA CHOLERNIE BARDZO CHCĘ WAKACJE!!! wybaczcie.  właśnie dla wprowadzenia odrobiny uśmiechu obklejam szafki w pokoju zdjęciami wygląda to fantastycznie! nie mam zamiaru wrócić do nauki; pierdolę, nie robię. w duchu czuję się bardzo zła. nie zdenerwowana, zła. może to, że żyję chwilą (na zasadzie świadomości, że zaraz mogą mnie porwać pojebane kucyki pony siostrzyczki sąsiada albo tego, że zaraz na łeb może spaść mi meteoryt), przyniesie mi zgubę, ale wiem, że wszystko co robię dzieje się po coś. nie mam zamiaru martwić się jaki to będzie miało wpływ na moją opinię, moje życie i relacje. tak jak i zawsze wszystko co mówią ludzie spływa po mnie wyjątkowo szybko. oczywiście poza słowami bliskich i ważnych osób. no to nie żeby znowu zrobiło się markotnie i melancholijnie! trzeba żyćten czas jest nam dany strzałeczka żuczki.

piątek, 24 lutego 2012

chciałabym

   bardzo chciałabym wiedzieć co czeka mnie w przyszłości. nigdy nie popełnić błędów, które mogłyby tak nieświadomie zniszczyć coś do czego dążę. chciałabym wiedzieć co ludzie myślą. o mnie, o innych, o danej sytuacji. czasem jest to takie skryte i takie niepojęte. wtedy mogłabym zatrzymać słowa, które zraniłyby, zmieniłyby coś na gorsze. chciałabym nie przejmować się tak sprawami, które dla innych są drobnostkami. wtedy mogłabym uniknąć niepotrzebnie ujawnionych myśli, które powinny zostać dalej jedynie w mojej głowie. chciałabym nie być tak emocjonalna, wrażliwa. wtedy mogłabym mówić, myśleć i robić wszystko jak inni, normalni, nie przejmujący się niczym zbytnio, ludzie. chciałabym żeby to co trwa, trwało jeszcze długo. w sumie, chciałabym żeby nigdy się nie skończyło. wiem, że to awykonalne. ale jak widać, chcę wiele. pewnie tak samo jak każdy człowiek. potrafię docenić to co mam, to co mogę robić. jednak nie dziś. dzisiaj marzę i myślę o tym co mogłoby się stać. lekko ciurkiem lecą łzy. sama nie wiem dlaczego. atmosfera przytłaczająco wzruszająca.
gwałcę replay. dziękuję ci za to<3

środa, 22 lutego 2012

martwy smutek

   śmiać mi się chce. już nie mam siły płakać. odnoszę wrażenie, że jestem jakby zwykłą zabawką. nie ma co więcej pisać...
często było dobrze, nie oszukujmy się
leci

poniedziałek, 20 lutego 2012

diabelski spokój

   Dobre przemyślenia nie są złe. Raz na jakiś czas, przecież trzeba zastanowić się nad tym co się robi i po co. Inaczej moglibyśmy wpaść w wir zdarzeń i chwilowych poczynań. Ja mojego usposobienia nie zmienię. Chcę myśleć, chcę planować i chcę wspominać. Od jakiegoś czasu, nie żałuję NICZEGO. Polecam to uczucie. W każdej chwili i w każdym momencie da się znaleźć cień dobra. Nawet w tej najgorszej, bo w końcu, ona po coś miała miejsce! Być może po to, by nas doświadczyć i pokazać nam też te złe strony życia, a może zwykle za to lub przez to co zrobiliśmy; kara. Nie będę się głęboko wciskać w sprawy wiary. Ja wierzę, że to wszystko ma sens. A nawet jeśli tego sensu nie ma, to prędzej czy później go nabierze.
 
Trzeba przyznać, że jest dobrze, nawet bardzo. Zmiany wyszły mi chyba na dobre. Co prawda na razie nie do końca się trzymam kilku nowych zasad, ale z upływem czasu coraz bardziej się przykładam. Co ma być to będzie! Dzisiaj nie byłam w szkole, nie czułam się najlepiej, ale jutro już mam zamiar iść. Sprawdzian z geografii, na który nic nie umiem czeka na mnie z szyderczym uśmiechem. Jednakże ostatki muszą uratować mnie od pytania. Umaluję mordkę na kotka albo zrobię jakąś niezbyt widoczną charakteryzację i mam nadzieję, że nauczyciele to zaliczą jako przebranie^^
czad
jest moc

wtorek, 14 lutego 2012

perfidna omylność

   Wiem, zjebałam. Ale ja to naprawię! Dam radę. Wmawiałam sobie, że ufam. Okłamywałam nie tylko siebie. Dobrze, że są ludzie, którzy potrafią zasadzić takiego kopa w dupę, że nie ma jak się pozbierać. Ale to stawia do pionu. Nazywają się przyjaciele. Ja mam szczęście ich mieć.
   Kolejna sprawa. Zmiany! zmianyzmianyzmiany. Tego się trzymajmy. Sporawy cytat z własnych przemyśleń pisanych pod presją niesamowicie sprzecznych emocji: będę twarda i silna psychicznie. będę bronić tego na czym mi zależy. i nie będę udawać już nikogo kim nie jestem. będę szanować ludzi, którym na mnie zależy. będę kochać tych, którzy na to zasługują. będę MU ufać. jest czymś na czym tak cholernie mi zależy. oddałabym wszystko dla tego uczucia. obsesja? nie, miłość. pierwsza, prawdziwa. teraz wiem na czym polega. wiem jak działa. wiem co ze mną zrobiła i jak mną pomiata. jak potrafi ranić i okaleczać. ale zależy mi jak nigdy i ja nie dam losowi mi go zabrać, bo albo przypłacę to krwią, zdrowiem albo szczęściem, ale dam radę. 


 faza trochę & jeees
oddaje nastrój